APLIKACJE POMOCNE W PODRÓŻY ROWEROWEJ
“Technology is a useful servant but a dangerous master.”
Christian Lange
Można się zżymać na obecność technologii w codziennym życiu. Można całkowicie próbować ją wyprzeć ze świadomości, mocniej ścisnąć w ręce kompas i mapę, i zostać analogowym nomadą. A można też okiełznać nieznane i zaprzyjaźnić się z maszyną…
Osobiście preferujemy użycie technologii w naszym codziennym podróżowaniu. Oczywiście – do akceptowalnych granic. Dla nas telefon nie jest drogą zabawką do przeglądania stron ze śmiesznymi obrazkami, czy mini-odtwarzaczem do jutuba. Przydaje się za to do wideokonferencji z bliskimi na odległość, sprawdzenia prognozy pogody, czy zaplanowania trasy rowerowej na kolejny dzień.
Chcielibyśmy podzielić się z Wami krótką listą aplikacji, które sami używamy w podróży. Mamy nadzieję, że znajdziecie dla nich zastosowanie podczas własnych wypraw (no i miejsce na dysku swojego telefonu).
1. MAPY I Nawigacja
Tyle rodzajów podróżników ilu ich samych. Niektórzy lubią podążać z góry zaplanowaną trasą, nie zbaczając z niej choćby na chwilę. Inni spontanicznie żyć z dnia na dzień, dostosowując swoją drogę do sytuacji. W jednej i drugiej sytuacji, przydaje się znać swoje położenie lub odnalezienie interesujących nas punktów na trasie.
1. OsmAnd
OsmAnd, jak nazwa wskazuje, opiera się na Open Street Maps. Po wcześniejszym załadowaniu mapy interesującego nas obszaru, działa off-line, co ma duże znaczenie szczególnie w podróży zagranicznej. Nie tylko bowiem omija nas wątpliwa przyjemność opłat za internet, ale i pozwala na oszczędną pracę baterii w trybie samolotowym.
Aplikacja jest dokładna w nawigacji, zawiera mnóstwo POI (przydatnych w poszukiwaniu sklepu, stacji benzynowej, czy punktu orientacyjnego), no i jest darmowa. My używamy jej raczej do znalezienia siebie na mapie, niż do nawigacji, choć taką opcję (nie najgorszą) program posiada. Sami z niej niekiedy korzystamy, choć z reguły rysujemy drogę własnoręcznie na aplikacji numer 2 w zestawieniu. OsmAnd jest konkurentem znanego Maps.me, który niestety zbyt wiele razy wpuścił nas w maliny, tworząc pewien problem z zaufaniem.
2. MapOut
Podczas gdy OsmAnd pozwala sprawdzić topografię miejsca, w którym się znajdujemy, MapOut to nasz planer. Ten szwajcarski program umożliwia nie tylko załadowanie plików .gpx czy .kml, ale i łatwe samodzielne zaplanowanie trasy na bieżąco, zwyczajnie rysując palcem po ekranie urządzenia. Dosłownie urzeczywistnia się powiedzenie “palcem po mapie” 🙂 Na ekranie dokładnie widać drogi rowerowe, wyróżniające się kolorem zielonym. Apka działa off-line – wystarczy wczytać mapy OSM. MapOut pozwala także rejestrować nasz ślad i wyeksportować go. Niektórym służyć może jako prowizoryczny licznik rowerowy, pokazując aktualną prędkość jazdy. Do tej pory nie mieliśmy żadnych problemów. Największy mankament – aplikacja dostępna jest jedynie na telefony z iOS.
3. RideWithGPS
Tutaj przyznajemy – tej aplikacji nie ma już na naszych telefonach, bo zastąpił ją wytrzymalszy od telefonu Garmin. Niemniej, każdemu polecamy spróbowanie programu, który daje bezpośredni dostęp za tras zaplanowanych wcześniej (przez nas lub przez innych użytkowników serwisu) na stronie internetowej ridewithgps.com. Mapy są czytelne, a program nie gubił sygnału.
4. GoogleMaps
Nikomu nie trzeba przedstawiać miłościwie panującego nam pana i władcy świata nawigacji. W naszej opinii jednak detronizuje go ciągle kulejące wyznaczanie tras dla rowerów, które warto użyć jedynie w drodze wyjątku. Kiedyś nocą na trasie z Gdyni do Gdańska, wujaszek google wpakowało nas na plażę, sugerując spacer brzegiem Zatoki. Nic jednak nie zastąpi map Google w kategorii wyszukania adresu lub konkretnego miejsca, na przykład noclegu u gospodarza z Warmshowers, czy najbliższego Coles lub Aldi.
2. POGODA
Czasem może lepiej nie wiedzieć co przed nami, co by się nie nastawiać! My jednak lubimy za wczasu znać panujące na trasie warunki, chociażby zwiększając szanse na celny dobór ubrań rowerowych czy realnie oceniając dojazd do potencjalnego miejsca noclegowego.
1. Windy
Jak sama nazwa wskazuje, Windy przede wszystkim precyzyjnie określa kierunek, zwrot i siłę wiatru – jednocześnie największego sprzymierzeńca i wroga każdego rowerzysty. Dodatkowo, dosyć celnie prognozuje szanse na opady i ich ewentualny poziom. Na East Coast w Australii poprawnie oszacował możliwe burze i ich zasięg. Z ciekawostek, program pokazuje wysokość fal na morzu – to jakby ktoś chciał przypadkiem na rowerze wodnym poszaleć.
2. YR.no
Aplikacja bazująca na stronie, prowadzonej przez Norweski Instytut Meteorologiczny. W większości poprawnie ocenia pogodę. W Australii spotkaliśmy kilka osób, które używały tego źródła wiedzy, chwaląc sobie. Doskonałe uzupełnienie apki Windy.
3. ZAKWATEROWANIE
No przecież gdzieś trzeba spać! Oczywiście, nocleg na dziko wchodzi w rachubę, gdy tylko się da. Czasem jednak niesprzyjające warunki pogodowe lub okazja pobytu w dużym mieście spowodują chęć bardziej cywilizowanego spędzenia nocy. Poniżej nasza skromna lista aplikacji, które wspierają poszukiwania takiegoż.
*Pisząc o własnych doświadczeniach, pozwalamy sobie pominąć znane i lubiane serwisy turystyczne, takie jak booking.com czy tripadvisor.com, gdyż sami z nich nie korzystamy.
1. WarmShowers
Idea Warmshowers została opisana przez nas w tym wpisie. Esencją koncepcji jest wzajemne goszczenie się przez podróżników rowerowych. Serwis można odwiedzić przez internet na stronie www.warmshowers.org, ale od kilku lat dostępna jest również bardzo wygodna aplikacja, która w przejrzysty sposób umożliwia przeglądanie profili, na przykład na mapie kraju, czy miasta. Największym plusem jest funkcja wysyłania i odbierania wiadomości, dzięki czemu szybko sklecimy pytanie o nocleg i odbierzemy odpowiedź, której komunikat (jak w przypadku SMS) wyświetli nam się na ekranie telefonu. Nie ma potrzeby przedzierania się przez stronę www i niełatwego nawigowania na nieprzystosowanej do komórek witrynie. Polecamy! P.S. Jeśli serwis się spodoba, zachęcamy do przelania organizacji paru groszy na rozwój serwisu.
2. WikiCamps
Niezastąpiona apka do pomocy w poszukiwaniu kempingu. Budowana jest częściowo przez innych użytkowników społeczności, dzięki możliwości dodawania komentarzy, co jest fundamentem budowy bazy wiedzy jaką jest niniejszy program. Bez problemu sprawdzimy ewentualny koszt noclegu, przeczytamy opinie osób, które miejsce odwiedziły, a często i przejrzymy zdjęcia. Co okazało się bardzo pomocne, aplikacja zawiera całą gamę filtrów, m.in. dostęp do wody pitnej, nocleg bez opłat lub na zasadzie “co łaska”, obecność WiFi lub ogólnodostępnej kuchni. WikiCamps dostępne jest dla takich krajów jak Australia, Nowa Zelandia, USA, Kanada, oraz UK.
3. Agoda
Niezbędny w Azji Południowo-Wschodniej serwis w stylu bookingu, zarówno w formie apki jak i strony internetowej. Można przeszukiwać mapę w poszukiwaniu noclegu. W przeciwieństwie do bookingu, zawiera również tańsze guest house’y. Dobrze rozwiązany sposób filtrowania daje możliwość klarownego wyszukiwania. Podpięcie karty, np. Revoluta (więcej o nim – poniżej), bardzo ułatwia płatności i rezerwacje.
4. INNE
Gdy już wiemy jak jechać, w jakich warunkach i dokąd, przedstawiamy poniżej kilka dodatkowych aplikacji, które mogą przydać się w trakcie podróży rowerowej, ale nie tylko!
1. Revolut
Jak sama nazwa wskazuje, właściciel programu zamierza zrewolucjonizować bankowość jaką znaliśmy do tej pory, umożliwiając bezprowizyjne międzywalutowe transakcje gotówkowe. Krótko mówiąc, doładowujemy konto jak np. telefon czy kartę podarunkową i jesteśmy w stanie zapłacić bezgotówkowo naszą krajową walutą za przedmiot w jednej ze 150 innych bez opłat za przewalutowanie. Dodatkowo, Revolut daje możliwość wypłacenia pieniędzy z bankomatu – minimum 200EUR/miesiąc w wersji standardowej. Oszczędzić można także zakładając konto w innej walucie, np. USD i bawić się w maklera, obserwując monitoring, kupując taniej i sprzedając drożej (tak najlepiej, ale jak kto lubi). Dla nas, Revolut okazał się do tej pory niezwykle przydatny. Szczególnie w Australii, gdzie w miażdżącej większości dominują płatności bezgotówkowe. Pozbawiło nas to wątpliwej przyjemności noszenia przy sobie gotówki, którą po drodze wymienić moglibyśmy w zasadzie tylko w trzech miastach po drodze – Adelaide, Melbourne oraz Sydney. A aplikacja? Można z niej sterować całym cyrkiem – obserwować wydatki, zarządzać kontami, obserwować kursy, blokować kartę debetową lub założyć wirtualną jednorazową (np. do opłat internetowych). Mocno polecamy sprawdzenie tej koncepcji wszystkim podróżnym!
2. SWConnect (do serwisu Spotwalla)
Ta prosta aplikacja pozwala na przekazywanie naszej pozycji do serwisu Spotwalla, który z kolei pracuje na naszym blogu jako wtyczka, pokazując na mapie naszą ostatnią lokalizację. Wystarczy na chwilkę włączyć opcję trackingu, a nasi bliscy i znajomi łatwo sprawdzą, gdzie się podziewamy! Oprócz SWConnect (dla iOS) jest kilka innych możliwości, najpopularniejszą z których jest Bubbler GPS na Androida,
3. Spotify
Aplikacja znana i lubiana. Jeszcze 5-10 lat temu trudno by sobie było wyobrazić dostęp do prawie całej muzyki świata w cenie zakupu kilku płyt CD. Spotify przydaje się w samolocie (offline z pobranym wcześniej materiałem), w dniu przerwy od roweru lub wieczorem w namiocie. Nie popieramy używania słuchawek na rowerze, ze względu na ograniczenie percepcji! Niemniej ciekawy podcast w jednym uchu podczas wielogodzinnej jazdy bicyklem nie powinien zaszkodzić. Dostęp do treści jest darmowy, ale jeśli komuś przeszkadzają ciągłe reklamy, polecamy finansowo opłacalny program rodzinny.
4. Pierwsza pomoc - First Aid
Bardzo prosta apka, która krok po kroku prowadzi użytkownika po ścieżce postępowania przy udzielaniu pierwszej pomocy. Wierzymy, że większość czytelników jest z takimi zasadami zaznajomiona, jednak w chwilach podwyższonego stężenia emocji oraz gdy nie mamy wypracowanych nawyków – ludzka pamięć bywa zawodna. Dlatego, prócz podstawowej apteczki w sakwie, na naszych telefonach gości ten lekki poradnik. Oby nigdy nie musiał się przydać!
Współczesny podróżnik w XXI. wieku ma dostęp do wielu środków wsparcia swojego hobby, a osobiste komputery, znane jako smartfony, są jednym z bardziej powszechnych. Prawdopodobnie przynajmniej jeden znajduje się w zasięgu Twojej ręki, drogi czytelniku/czytelniczko. Zignorowanie faktu ogólnodostępności nie jest wielkim foux pas, lecz niewątpliwie mądre wykorzystanie zasobów i technologii ułatwia nie-zawsze-takie-łatwe życie podróżnika. Aurea mediocritas.
Czy coś nam umknęło? Chętnie poznamy i Wasze aplikacje mobilne, których chętnie używacie w podróży, nie koniecznie rowerowej. Dajcie koniecznie znać w komentarzach poniżej! 🙂